Długo wyczekiwany weekend zaskoczył pięknym, sobotnim, listopadowym słońcem!
Od rana jakoś wszystko wydawało się prostsze i bezproblemowe.
Promienie słoneczne działają na mnie jak najlepsze lekarstwo na stan, ogólnie rzecz ujmując - "niechcenia".
Zaplanowane porządki poszły jak po maśle i jeszcze przed południem mogłam pozwolić sobie na spacer.
Moje "chodzenie" długo nie trwało!!!
Po zaledwie paru krokach, przechodząc obok sąsiadów, zastałam szeroko otwartą bramę i ...zaproszenie na kawę w duecie z kocykiem na skąpanym w listopadowym słońcu tarasie.
Oczywiście...nie odmówiłam!
i po skosztowaniu pysznego, drożdżowego ciasta ze śliwkami i agrestem, które było dziełem rąk mojej sąsiadki (pozdrawiam) :) ... już wiedziałam, że nie mogłam odmówić!
Dzisiejsza SZCZĘŚLIWOSTKA jest receptą do zastosowania na wszelkie stany "chandrowe" , "zmartwieniowe" i podobne, które wdzierają w naszą codzienność, choć w ogóle ich nie zapraszamy ...to sobotnie przedpołudnie miłym towarzystwie :*

Brak komentarzy:
Prześlij komentarz