Wtorek.
Dzień tygodnia,
który nosi tą wdzięczną nazwę, nie jest moim ulubionym ;(
Wtorek, to
taki dzień, który bezlitośnie uświadamia, że weekend naprawdę się skończył, a
do kolejnego …jeszcze ho ho! ;)
Dzisiejszy
wtorek rozpoczął się jednak pięknym wschodem słońca!
I choćbym nie
wiem jak się opierała, bo może za dużo ostatnio tych wspominek, wschód słońca niezmiennie przypomina mi
dziecięce, beztroskie kolonie nad morzem !
Jeździliśmy
nad morze z grupą przyjaciół przez kilka lat z rzędu na kolonie. Co roku w to
samo miejsce, co nie miało żadnego znaczenia, ba…nawet sprawiało, że to miejsce wydawało nam
się coraz bardziej magiczne! Osobiście wierzyłam,
że ta mała nadmorska mieścina „czaruje” swoim klimatem, swoją wyjątkowością.
Każdej ostatniej
nocy naszych wakacji nad morzem, zrywaliśmy się nad ranem (jeszcze w ciemnościach),
zabieraliśmy grube koce i szliśmy na plażę.
Siedzieliśmy
i czekaliśmy.
Najpierw pojawiał
się malutki, słoneczny rogalik, który rósł tak długo, aż olbrzymia pomarańczowa
kula zalewała taflę morza, oświetlając cały horyzont. A my, wtuleni w koce, otwieraliśmy
buzie ze zdumienia, że to takie piękne!
Tak to pamiętam.
Znalazłam stare
zdjęcie jednego z tamtych wschodów słońca.
Szkoda, że
na zdjęciu nie widać wprost emocji. Chciałabym się podzielić uczuciami z
tamtego czasu!
Ale teraz…
Mam nowe
wschody słońca…inaczej piękne i fascynujące ! MOJE.
SZCZĘŚLIWOSTKA
na dziś to TWÓJ, codzienny wschód słońca!


Piękne zdjęcia...Co prawda nie mam dziś takich widoków przez okno, ale doskonale pamiętam te nadmorskie z dawnych lat. Wspaniale jest wstać przed wschodem słońca...
OdpowiedzUsuń