Tym razem wybraliśmy się w okoliczne brzózki w konkretnym celu ...;) NA GRZYBY!
Moje, od dawna nie używane, kolorowe kalosze wreszcie zostały wykorzystane do czegoś pożytecznego ...
Chodziliśmy, chodziliśmy, chodziliśmy ...naprawdę uważnie zaglądając we wszystkie zakamarki ...
Po pewnym czasie grzyby zaczęły się pojawiać ...
Tak, nasza znajomość tematyki leśnej pozwoliła nam ominąć te okazy z daleka...
Dokumentując tylko ich istnienie na zdjęciach,
poszliśmy dalej ....
Chodziliśmy, chodziliśmy, chodziliśmy ...znajdując jedynie kolejne piękne krajobrazy naszej okolicy
Po całym naszym grzybobraniu ...
pozostało mi pochwalić się tylko okazami ... przywiezionymi dzień wcześniej przez męża z prawdziwych, dolnośląskich lasów "grzybodajnych" ;)
SZCZĘŚLIWOSTKI na dziś są dwie ...
spacer z mężem ;) ...oraz "grzybne" pyszności na talerzu ...w jedynym słusznym kolorze ...brązowym !





Brak komentarzy:
Prześlij komentarz