Sobotnie przedpołudnie z upragnioną wiosną rozpoczęliśmy od odwiedzin. Szukające schronienia przed wiatrem wróbelki zawitały na nasz taras żeby ogrzać brzuszki i przy okazji załapać się na drugie śniadanie.
- Mamo, dam im okruszki śniadaniowej bułki, bo oczywiście coś mi tam zostało. Milena jest mistrzynią w kolekcjonowaniu okruchów 😊
Mila przyniosła parę kawałeczków bułki i rzuciła na taras dla naszych ptasich gości.
- Milena co Ty wyprawiasz ! Adaś aż "zapowietrzył" się z przejęcia! Przecież nie można jeść niczego z ziemi!!!! Wróbelki będą chore!!! Będą miały zarazki!!!
Mamo, powiedz coś Milenie! Co ona robi!? To ona nie wie, że tak nie wolno!???
Mamo, powiedz coś Milenie! Co ona robi!? To ona nie wie, że tak nie wolno!???
😁
Moja "edukacja zdrowotna" zdała egzamin 😉 ale jak teraz wytłumaczyć małemu obrońcy istot żywych, że wróble to stworzenia, które mogą ... "jeść z ziemi"!
Skończyło się na wykładzie o niekoniecznie pozytywnej wrażliwości ludzkiej natury i o wpływie cywilizacji na człowiecze odruchy pierwotne 😉😉😉
(W języku 6 -cio latka brzmiało to trochę inaczej) 😂
(W języku 6 -cio latka brzmiało to trochę inaczej) 😂
SZCZĘŚLIWOSTKA na dziś to edukacyjna wizyta ptasich przyjaciół.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz